Užo ceły hod ź pijanierskim zapałam i budysckim spakojem vuličny mastak Maksim Samasievič, taksama viadomy jak Prodak, upryhožvaje ścieny Viciebska i Bresta svaimi znakamitymi ptuškami. Kab pabačyć inšyja pracy majstra, parazvažać na temu stryt-artu za miežami Mienska i daznacca, čamu važna «sačyć za svajoj terytoryjaj», my adpravilisia ŭ Viciebsk, pasiabravali z mastakom i navat schadzili ź im u niekalki rejdaŭ.

Dzień pieršy. Ptuški

«Kali b čałaviek 10–20 u Viciebsku ščylna zanialisia stryt-artam, kamunalniki b nikoli nie spravilisia»

My rušym u bok internata ŭ adnym sa spalnych rajonaŭ Viciebska. Tut ničoha nie nahadvaje pra toje, što ŭ horada było niejkaje žyćcio da 1960-ch hadoŭ. Mima prapłyvajuć panelki, kramy, škoły, dziciačyja sadki i «Chutka-smačna» jak centr načnoj dźvižuchi — Šahał by raspłakaŭsia.

Krychu pabłukaŭšy pa zmročnych kalidorach internata, znachodzim patrebny pakoj i nyrajem u łohava Maksima Samasieviča — vuličnaha mastaka, jaki za apošni hod upryhožyŭ svaimi pracami pałovu ścienaŭ Bresta i Viciebska.

Maksim — 22-hadovy student Viciebskaha technałahičnaha ŭniviera, vučycca na dyzajniera. Naradziŭsia i vyras u Breście, dzie čaściakom byvaje, kab pajeści maminaha baršču i ździejśnić jakuju-niebudź stryt-art-dyviersiju.

Naš sumiesny płan na nastupnyja dźvie hadziny: prajścisia pa horadzie i nalapić na ścieny kala dziasiatka roznakalarovych ptušak. Kab nie hublać času, Maksim chutka kładzie ŭ partfiel uvieś nieabchodny staf: špalerny klej u zialonaj kliźmie i dadatkovuju zapraŭku ŭ butelcy z-pad minierałki, dziasiatak papiarovych ptušak dy anučy, kab było čym vycirać ruki.

Usie ptuški namalavanyja na «krafcie» — mastackaj viersii abhortačnaj papiery. Maksim u spryntarskim tempie demanstruje fatohrafu, jak z kavałka takoj papiery atrymlivajecca ptuška, i paralelna dzielicca svaimi dumkami nakont vuličnaha mastactva ŭ rehijonach.

«Nie dumaju, što stryt-art pavinien rabicca masavym. Bo kolkaść redka pierarastaje ŭ jakaść. Pary dziasiatkaŭ chłopcaŭ, jakija ŭmiejuć malavać i nie bajacca vychodzić na vulicu, całkam dastatkova,
— razvažaje Maksim, malujučy kontury čarhovaj ptuški. — Kali b čałaviek 10–20 u Viciebsku ščylna zanialisia stryt-artam, nijakija kamunalniki b nie spravilisia. Ale pakul hetych dziasiatkaŭ niama. Jość tolki adzinki».

«Ty nie padrychtavany da sustrečy z mastactvam, tamu jano akazvaje na ciabie bolš mocnaje ŭździejańnie».

Na vulicy soniečna, na hadzińniku 18:00. Uvieś Viciebsk viartajecca z pracy. My vychodzim na šumnaje skryžavańnie pobač z univiersitetam imia Mašerava. Maksim chutka namazvaje klejem čyrvonuju ptušku i stanovicca na vystup, ja pryciskaju jaho da ściany. Potym my adychodzim mietraŭ na dziesiać, namazvajem ciomna-błakitnuju ptušku i znoŭ paŭtarajem usie apieracyi. Nichto z paŭsotni čałaviek, jakija prachodziać za hety čas pobač z nami, nie kaža ni słova.

«Hałoŭnaje — pavodzicca ŭpeŭniena, byccam ty niejkuju štodzionnuju pracu vykonvaješ, — vučyć Maksim. — Nu, i pa bakach treba hladzieć, kab “bobik” milicejski vypadkova z-za kuta nie pryjechaŭ».

Hod tamu Maksim pačaŭ nanosić svaje pracy na harady. Za hety čas jon pasialiŭ na bresckich i viciebskich vulicach bolš za sotniu ptušak dy paru dziasiatkaŭ falkłornych pryhažuń i sivych dziadoŭ.
Da taho ž razmalavaŭ kala dziesiaci vialikich ścien. Pavieryć u takuju praduktyŭnaść nieskładana. Pa-pieršaje, pa darozie my sustrakajem šmat starych rabot Maksima. Pa-druhoje, ruchajecca jon z chutkaściu čempijona śvietu pa spartovaj chadzie. Pry hetym zaŭsiody idzie naprałom — ściežak i tratuaraŭ nie pryznaje: tolki čystaje pole, tolki chardkor!

«Stryt-art — heta jašče i vielmi daścipny sposab trymać siabie ŭ dobraj fizičnaj formie, — kaža budučy dyzajnier, vyciahvajučy z kiuvietu zdaraviennaje bierviano. — Čym vyšej paviesiš pracu, tym składaniej kamunalnikam i bydłu budzie jaje sarvać. Tamu ŭvieś čas davodzicca šukać i ciahać toje, na što možna stać».

Pastupova vychodzim sa spalnaha hieta ŭ histaryčny centr. Kolkaść ptušak na damach raście: u hetym rajonie Maksimu bolš padabacca lapić svaje pracy. Prachodziačy mima doma suprematystaŭ, cikaŭlusia, navošta naohuł vychodzić na vulicu, kali možna mirna pracavać u studyi i zavajoŭvać muziei susiednich krain?

«Vulica — heta bolš cikavaja razmova z hledačom, čym muziej, — tłumačyć Maksim. — Ty nie płaciš za kvitok na vulicu. Ty nie čytaješ krytykaŭ, kali idzieš u kramu ci na pracu. Ty nie padrychtavany da sustrečy z mastactvam, i tamu jano akazvaje na ciabie bolš mocnaje ŭździejańnie».

My chutka znachodzim miesca žycharstva dla jašče troch ptušak i damaŭlajemsia sustrecca zaŭtra, kab prykleić niešta bolš maštabnaje, čym papiarovaja ptuška.

Praciah historyi čytajcie pa hetaj spasyłcy.
Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?