Tam ža, u Sibirskaj vajskovaj akruzie ŭ Omsku, Anatol adsłužyŭ snajpieram, skončyŭšy instytut, atrymaŭ aficerskaje zvańnie, kamandavaŭ uzvodam artyleryjskaj vyviedki ŭžo ŭ Hrodnie, na Folušy. Paśla pačalisia padarožžy: Vjetnam, Kambodža, Sinhapur i ŭrešcie ZŠA — ščaślivaja zorka dla pakaleńnia pierabudovy, jakaja trymała našaha hieroja amal 20 hadoŭ. Siońnia Anatol Pažaraŭ dzielicca ŭražańniami, šmat śmiajecca i sprabuje adkazać na sakramientalnaje pytańnie: «Dzie lepš?»

Vjetnam

Vjetnam

Paŭdniova-Uschodniaja Azija.

Paŭdniova-Uschodniaja Azija.

Tarpiedny katar.

Tarpiedny katar.

Tarpiedny katar.

Tarpiedny katar.

— Jak vy apynulisia ŭ Indakitai?

— Kali ja adsłužyŭ u Hrodnie, adzin znajomy, u jakoha brat pracavaŭ na Sachalinie, napisaŭ mnie zapisku, pa jakoj ja źviarnuŭsia da jahonaha brata, i jon mnie vysłaŭ zaprašeńnie, u vyniku čaho ja atrymaŭ propusk na Sachalin — tady byŭ taki paradak.
Heta ciapier sieŭ dy pajechaŭ.
Horad nazyvaŭsia Savieckaja Havań, port Vanina. Tam ja ŭładkavaŭsia matrosam.
Arhanizacyja, kudy ja ŭładkavaŭsia, pasyłała ludziej na pracu za miažu. Treba było adpracavać try hady, kab atrymać vizu: patrebnaja była charaktarystyka, maŭlaŭ, nie pjanica, nadziejny… Tolki paśla hetaha mnie pavieryli [śmiajecca] i dali vizu.
Našaje sudna stajała spačatku ŭ Sinhapury, paśla chadziła ŭ Vjetnam, nu, a paśla kamuści spatrebiłasia transpartavać tarpiednyja katary čyrvonym kchmieram, jakija nazyvali siabie kamunistami, kab zaručycca padtrymkaj Savieckaha Sajuza.

Marskija sudy mahli ŭvachodzić u deltu raki Miekonh. Jana kala 500 kiłamietraŭ šyrynioj, u joj možna zabłukać, tamu tam sudy sustrakajuć łocmany i davodziać da horada Chašymin (były Sajhon), dalej jany ŭžo nie mohuć padniacca, bo asadka nie dazvalaje. A za tarpiednyja katary, jakija jany pryvieźli, siadali ludzi, što viedali, jak ich ekspłuatavać, i hnali ŭ Pnampień (stalica Kambodžy).

Piersanału na katary nie chapiła, a ja akurat pracavaŭ matrosam, tak i trapiŭ.
My tam byli ŭtroch. Na katary stajaŭ zienitny kulamiot, jon dla viertalotaŭ byŭ pryznačany, samaloty nie źbivaŭ. Było cikava, karaciej.

— U bajavych dziejańniach niepasredna davodziłasia ŭdzielničać?

Byŭ pavučalny vypadak.

Jak tolki my pryjechali ŭ Kambodžu, to nie stajali ŭ porcie Pnampień, a stali kala niejkaj viosački niedaloka ad stalicy, nie pamiataju, jak nazyvałasia. Vysadzilisia i vyrašyli schadzić, čaho chavać, da dziaŭčat [śmiajecca].
U Vjetnamie, naprykład, sami prapanoŭvali, a ŭ Kambodžy vajna išła, mabyć, nie da hetaha było. Nu, i pajšli dalej: a raptam kaho znojdziem?

Naniali viełarykšu, nie piecham ža iści. A ŭ tropikach u siaredzinie dnia biaźludździe — horača vielmi. Navat u sacyjalistyčnym Vjetnamie davali dźvie hadziny na abied, prykładna z 12 da 14, bo niemažliva pracavać. A my što? Adjechali kiłamietraŭ šeść, rykšu adpuścili, mazhoŭ ža niama [śmiajecca]… Nikoha nie znajšli, u vyniku apynulisia na darozie: a raptam złovim kaho?

Ciahniemsia my ŭdvuch, ludziej niama, sonca piače, pić chočacca… i tut — šlop! — zzadu, potym sprava: niechta pačaŭ abstrelvać ź minamiota.
Nu my i rvanuli: pa rysavych palach, pa vadzie. Jany «šlopnuli» niedzie minaŭ šeść i spynilisia. My hałovy padniali: byccam cicha. Pić užo nie chaciełasia… (śmiajecca) A na vajnie ahułam ja byŭ, jak kažuć, «z boku prypioku».
Darečy, daroha tam asfaltavanaja była i lepšaja za našy: heta pry tym, što vajna išła. Što kazać: były francuzski Indakitaj.

— Čym zapomniłasia miascovaje nasielnictva?

— Sustrakalisia, naprykład, ludzi, jakija ŭ haradach źbirali trubački i płastykavyja kubki: naźbiraje za dzień 15–20, zdaść i atrymaje misku rysu. Heta ŭražvała.

Pamiataju jašče vypadak: ja stajaŭ na vachcie, a starkam padyšoŭ i kaža: «Vaźmi kavałak myła, idzi ź im u kuźniu i adkuj łom».
Usio narmalna, adkavaŭ. Tut u nas chto-niebudź za kavałak haspadarčaha myła adkuje łom? Tam heta była narmalnaja płata, valuta. Tamu ja b nie skazaŭ, što ažno zusim haleča, ale ahułam žyli biedna. Vielmi šmat biespracoŭnych, kali kazać pra Vjetnam. Vjetamcy, jakija pracavali tady ŭ našaj kampanii, byli vielmi ščaślivyja ad hetaha.

— A jak vy pryniali rašeńnie źjechać paśla ŭ ZŠA?

— Kali ja kančatkova viarnuŭsia ŭ Biełaruś u 1992 h., mnie nie dali biełaruskaha hramadzianstva, ale zastavaŭsia zamiežny pašpart SSSR. I tak atrymałasia, što kvateru, u jakoj ja žyŭ, pradali. Nu i ŭ mianie byli hrošy. Tamu ja nie doŭha dumaŭ.

Dva chłopcy z Horadni i adzin ź Viciebska dałučylisia da mianie, i my pajechali. Vielmi słušna zrabili, što pajechali ŭsie razam, bo inakš nie zmahli b elemientarna apłacić kvateru ŭ Bruklinie, jakaja kaštavała 900 dalaraŭ.
Dzie ŭziać hrošy? Tamu dzialili na šaścioch, atrymlivałasia pa 150 dalaraŭ.

— Što asabliva ździviła pa pryjeździe?

— Nu, Sašku našaha bolš za ŭsio ździviła, što ruskim nie dajuć sacyjalnaj dapamohi.
Jon raźličvaŭ, što pa pryjeździe nas aformiać jak biežancaŭ, apłaciać kvateru, jak jamu raskazvaŭ jahony znajomy habrej. A davali faktyčna kitajcam, jakija byli na płoščy Ciańańmeń, i habrejam z byłoha SSSR.
Ździviła suma apłaty za haz zimoj i za kandycyjanier letam: 300 dalaraŭ.
Biez kandycyjaniera ž nie vyśpišsia, pojdzieš «pakamiečany» na pracu, tamu volaj-niavolaj davodziłasia płacić. Dadać da hetaha śviatło, telefon… My ž u Sajuzie nie zvykłyja byli śviatło vyklučać, pa telefonie razmaŭlali kolki chacieli — kaštuje ž kapiejki, a tam adrazu pryjšoŭ rachunak na 240 dalaraŭ i rabi što chočaš…

— A ŭ charaktary samich amierykancaŭ?

— Kaniečnie,

u amierykancaŭ ździviła toje, što jany nie chodziać adno da adnaho ŭ hości.
Heta nie ździviła, a chutčej zasmuciła. Mianie zasmučaje, naprykład, kali nielha pryjści da siabra biez telefanavańnia…
Ale byli i advarotnyja vypadki:
kali ja tolki pryjechaŭ, ja kupiŭ sabie stareńki «Dodž-karavan». Pajechaŭ u ruskuju łaźniu, a jechać treba było praz Mancheten.
Na zvarotnaj darozie zahareŭsia raźmierkavalnik, voś i staŭ na chaj-vei. A tam doždž, zaleva. Ja sprabuju zrabić niešta, z kapota valać kłuby dymu…
I raptam dziaŭčynka na honačnym aŭto spyniajecca zzadu, padbiahaje: «Do you need help?» Ja tłumaču, što treba vyzvać palicyju: ja ž staju faktyčna na trasie, jašče i zaleva. Jana dapamahła, patelefanavała, dačakałasia… zdarałasia i takoje.

— Ci jość niejkija struktury, stvoranyja dla ŭzajemnaj dapamohi siarod emihrantaŭ?

— Asabista ja niekalki razoŭ naviedvaŭ sierbskuju carkvu, dzie davali biaspłatnyja abiedy, — voś i ŭsia dapamoha, jakuju ja na sabie adčuŭ.
Sierbskija śviatary čamuści vielmi dobra razmaŭlajuć pa-rasijsku (śmiajecca). Pry carkvie było paŭpadvalnaje pamiaškańnie, kudy možna było pryjści, kinuć kolki ličyš patrebnym u kardonnuju skryniu ci nie kidać naohuł, a na stale stajała kava, viarški, małako, masła, bieły chleb, kavałački zdoby — biary kolki chočaš. Była navat kaŭbasa! Zrabiŭ sabie 3–4 sendvičy i ličy, što pajeŭ! Darečy, hruzinaŭ tudy chadziła bolš, čym našych (śmiajecca). A na kuchni pracavali niejkija žančyny, peŭna, pasłušnicy. Tamu voś miesiacy z dva, kali było asabliva ciažka, my tudy chadzili…

— Ciažka było pieršym časam?

— Pieršy hod naohuł uvieś čas chaciełasia jeści.
U suboty habrei, našyja pracadaŭcy, nie pracujuć, a my badzialisia pa supiermarkietach, a dakładniej pa hruzavych dvarach, i zaŭždy šukali tam, što «niaroŭna lažyć» — u mianie heta dosyć dobra atrymlivałasia. Adnojčy ja pajšoŭ na «palavańnie» adzin, zahlanuŭ u kuzaŭ fury, a tam u kancy pakunki z šampińjonami! Hledziačy pa ŭsim, adna źmiena skončyła, kinuŭšy pracu, a nastupnaja jašče nie zastupiła. U mianie ŭ kišeni zaŭsiody było 3–4 pakiety na ŭsialaki vypadak, ja ich chucieńka nabiŭ dalikatesam i ledź daciahnuŭ heta ŭsio da chaty. Ja viedaŭ, što kradu, ale kali b mianie złavili, ja b, peŭna, skazaŭ, što šukaju pracu ci chacieŭ dapamahčy [śmiajeccae].
Pra karejcaŭ ja ničoha drennaha nikoli ŭ žyćci nie skažu.
Ja sustreŭ usiaho adnaho karejca ŭ žyćci — heta byŭ haspadar kramy z harodninaj, niedaloka ad budynka, u jakim my žyli. Jon niejak zaŭvažyŭ, jakimi vačyma ja hladžu na jahony tavar, z čaho zrabiŭ vysnovu, što ja emihrant. Zaviazałasia razmova, ja patłumačyŭ, što pryjechaŭ niadaŭna, u adkaz jon prapanavaŭ štodnia brać toje-sioje sa skryni, kudy jon budzie śpiecyjalna adkładać pieraśpiełyja banany, bulbu ź plamami, bityja jabłyki… I hetaja skrynia zaŭždy była poŭnaj!

— Vaš uskosny ŭdzieł u kanfliktach na Indakitajskaj paŭvyśpie niejak davaŭ pra siabie viedać u ZŠA?

— My niejak rabili dom vieteranu vajny ŭ Karei, jon u razmovie padčas łanču daviedaŭsia, što ja słužyŭ u SA snajpieram, uzradavaŭsia, kaža: «Ja taksama snajpier! Ty kolki zavaliŭ? Ja 32 karejcaŭ šlopnuŭ!»
Nijakaha niehatyŭnaha staŭleńnia nie było.

— A ŭsio ž taki dzie lepš?

— Lepš? Kab u Biełarusi była dobraja ekanomika, ja chacieŭ by žyć tam i padarožničać pa śviecie: jedzieš sabie, jedzieš…
Ja lublu jechać nikudy. Dzie zachacieŭ, tam i spyniŭsia, kolki treba, stolki i pražyŭ. A potym jechać dalej…

Ja ščaślivy ŭ darozie. Lublu pasiadzieć u kaviarniach u aeraportach: u Frankfurcie ci ŭ Varšavie. Nie tamu, što jeści chočacca, a tamu, što chočacca pasiadzieć. U Minsku na mytniu hetym razam ja zachodziŭ apošnim: ja nie śpiašajusia, raściahvaju zadavalnieńnie. Ja ž na Radzimu prylacieŭ!

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?