Moža j nam tak padajecca časam, byccam śmierć užo kančatkova ŭziała nas u pałon, što panuje biaźmiežna i nie bačna jamu kanca.Radyjacyja zła pranikła ŭ dušy ludziej, adbylisia hienietyčnyja źmieny, kali chłuśnia adkryta vydaje siabie za Praŭdu, i ŭ bolšaści heta prymajecca tak, jak byccam tak pavinna i być. A chto trymajecca Praŭdy, hatovy achviaravać saboj dziela jaje, tych abviaščajuć złačyncami i vorahami naroda. Ci doŭha heta budzie praciahvacca, ci doŭha budzie panavać śmierć? Kolki budzie praciahvacca raspad dušy narodu? Kali razvažać racyjanalna – kancu hetamu nie vidna.
Ale my viedajem, što na nastupny dzień paśla suboty Chrystos, Jaki pa samym racyjanalnym razumieńni ŭžo nie mieŭ nijakich pierśpiektyŭ, paŭstaŭ z pamierłych i vyratavaŭ dušy ad raspadu praz hrech.
My pakul nie viedajem, kali pryjdzie uvaskresieńnie, ale jano pryjdzie... My pakul žyviem u subocie, ale treba, kab hetaja subota była dla nas nie dniom smutku i adčaju, a dniom čakańnia i nadziei.
Chrystos Uvaskros!
0
0
0
0
0
0