U chutkim časie piensijanierka znajšła 37-hadovuju varažbitku z Mastoŭskaha rajona. Taja paćvierdziła, što na pažyłoj žančynie lažyć psuta i paabiacała pazbavić jaje ad usich bied. Kaniešnie, za praceduru ačyščeńnia ŭziała ź piensijanierki 500 rubloŭ, paviedamlaje abłasnaja milicyja.
Adnak praź niekatory čas žančyna zrazumieła, što rytuał nie prynios efiektu, i źviarnułasia ŭ milicyju.
Dziejańni varažbitki kvalifikavali pa artykule «Machlarstva». Joj pahražaje da troch hadoŭ pazbaŭleńnia voli. Zaraz milicyja šukaje paciarpiełych.
«Varažbitka» Alena Alaksiejeŭna Juzepčuk, 05.03.86, jakaja pražyvaje ŭ vioscy Dubna Mastoŭskaha rajona.
Kali vy vałodajecie jakoj-niebudź infarmacyjaj na hety kont abo paciarpieli ad jaje dziejańniaŭ, źviarniciesia ŭ Kastryčnickaje RUUS h.Hrodna abo paviedamicie pa telefonie 102.
a nas i biez usiakich varažbitak raźviali...
heta było ŭ samy razhar karony.. mužu stała kiepska.. ale jon nie dumaŭ na karonu, bo simptomy niby nie supadali.. pačaŭ šukać u internecie.. pastaviŭ sam sabie "dyahnaz" - kaža - u mianie peŭna heta.. i kaža - mnie treba voś taki śpiecyjalist (łor)
- dzie ja tabie ŭ vychodny (a sprava była ŭ vychodnyja) łora vaźmu? - kažu akazvajecca jość u stalicy
nie skažu jakoj respublikiłory, jakija pracujuć biez vychadnych..) heta očeń cennyja śpiecyjalisty (kuča zvanij tam i bła-bła-bła), tamu jany pracujuć u płatnych centrach.. nu što rabić.. baču - mužu drenna, ale nie nastolki, kab skoruju vyklikać, dy jon i sam nie chacieŭ. pajechali da hetaj śviaciły miedycyny..muž nastojvaŭ, kab ja pajechała razam ź im.. maŭlaŭ - "u mienia soznanije mutitsia, ja mohu nie zapomniť, čto tam budut hovoriť".. ja chmyknuła kaniečnie (typu – jon što – maleńki?), ale pajechała… prysutničała. moŭčki. jak jon i chacieŭ. ale składana było nie zaŭvažyć, iak śviaciła miedycyny kivała hałavoj, kali muž kazaŭ, što ŭ jaho padazreńnie, što ŭ iaho to-ta i to-ta… u itohie hety ž “dyjahnaz” jana i napisała na niejkaj papiercy nu i vystaviła kaniečnie za svaju kansultacyju i analizy charošy ščocik…
pajechali my damoj.. kupili jašče i leki, jakija śviaciła prapisała.. ale mužu lepš nie robicca, robicca horš… nastaje paniadziełak (pracoŭny dzień), jon vyklikaje doktara, idzie na balničny, kali stała lepš, idzie balničny zakryvać, a tam (zrabiŭšy flurahrafiju) chapajucca za hałavu i vyklikajuć chutkuju, jakaja viazie jaho ŭ lakarniu…
heta ja da čaho… taja śviaciła hrošy-to atrymała (i nie maleńkija pa našaj-to biednacie) za svaju tak zvanuju kansultejšn… a muž, atrymlivajecca što, moh i pamierci, kali b nie dziaržaŭnaja miedycyna
voś niejak tak…