U mianie, ščyra kažučy, vielmi pahanaje ŭražańnie ad pačatku apazicyjnaj pieradvybarnaj kampanii. Zdavałasia b, prahres jość, prynamsi apazicyjnyja aktyvisty vyrašyli choć abjadnacca narešcie. To moža i budzie na vychadzie niešta inšaje, nie toje što zaŭsiody?
Ale čytaješ pasty Sieviarynca ŭ Fejsbuku i kamientary pad imi — i prosta ruki apuskajucca. Da čaho ŭsio ž hłyboka my zasieli ŭ častkova admysłova dla nas stvoranym, ale ŭ značnaj stupieni i ŭ całkam dobraachvotnym hieta.
Sieviaryniec z pafasam piša pra zaviedama nierealistyčnyja pražekty adnosna «narodnaha hałasavańnia» padčas prajmeryz, i zusim niama adčuvańnia, što jon sam u heta nie vieryć.
To-bok dušoj całkam znachodzicca ŭ prydumanym idealizavanym śviecie, što, zdavałasia b, nie zusim łahična dla čałavieka, jaki prajšoŭ praz stolki realnych, a nie virtualnych vyprabavańniaŭ.
A ŭ šmatlikich kamientarach — amal poŭny adabrams: maŭlaŭ, stolki hadoŭ chadzili pa kołu i voś narešcie ŭsio zrazumieła: nabirajem padčas prajmeryz miljony prychilnikaŭ i na płošču «łamać scenar» adrazu paśla abviaščeńnia vybaraŭ!
Piarečańni i ŭdakładnieńni zvyčajna nie pa sutnaści, a pa detalach, prytym zbolšaha ŭ bok radykalizacyi.
Nie dla taho, maŭlaŭ, Pavieł, treba miljonnuju padtrymku skarystoŭvać, a voś dla taho! I dalej iduć nie mienš fantastyčnyja prapanovy.
Toje ž, što hetaja padtrymka ŭvohule jość u pryncypie, jak by i pad sumnieŭ nie stavicca.
Praŭda, prakidajucca i hałasy krytyki, dastatkova vostraj.
Pačynaješ čytać i dumaješ — nu, choć adzin čałaviek znajšoŭsia ź ćviarozym myśleńniem.
Ale dačytvaješ da častki, dzie idzie havorka pra alternatyŭnuju taktyku i — blin — pačynajecca pierakaz tezaŭ Mackieviča pra «Ustanoŭčy schod» i prapahanda prahramy «Śviežaha vietru».
To-bok iznoŭ taja ž virtualnaja palityka, myśleńnie ŭ tych ža katehoryjach ułasnaha vuzkaha hieta ź niedarečnym pieranosam svaich ułasnych pavukoŭ u hałavie na ŭsio hramadstva ci prynamsi na bolšuju jaho častku.
I heta ž nie troli niejkija pad nikami, usie pad svaimi imionami i mnohich viedaješ asabista, u tym liku niekatorych i ŭ reale.
Takoje voś masavaje ačmureńnie z poŭnym adryvam ad rečaisnaści.
Mnie zdajecca, što najlepšym i najpaśpiachoviejšym «łamańniem scenara» było b jakraz aćvierazieńnie i viartańnie da realnaści, jakaja kudy bolš surovaja i niepryhladnaja, čym zdajecca ŭ sałodkich marach.
I ŭžo ŭ adpaviednaści z hetym budavać stratehiju i taktyku, jakaja pryviadzie, viadoma, nie da chutkaj pieramohi, ale prynamsi da niejkich jakasnych źmienaŭ u stanie apazicyi i jaje miescy ŭ sučasnym biełaruskim socyumie. Ale heta, vidać, sa śfiery fantastyki pry ciapierašnich raskładach.
A znachodžańnie ŭ pałonie ŭłasnaj fantazii z poŭnym adryvam ad taho, čym žyvuć narodnyja masy, akurat vielmi cudoŭna ŭpisvajecca va ŭsie ŭładnyja scenary.
I nie łamaje ich, a akurat tolki ŭmacoŭvaje.