Fota: Darja Burakina, TUT.BY
Nahadajem, pryjacielka biełaruskaj mastački Zoi Łucevič prapanavała joj raśpisać padjezd, dzie daŭno nie było ramontu. Ale mastaki pačali pracu biez apytańnia žycharoŭ, a heta abaviazkovaja ŭmova dla taho, kab malunak uzhadniŭ ŽES. Tamu što leśvičnaja placoŭka — heta miesca ahulnaha karystańnia.
Dźvie žycharki padjezda vyrašyli, što taki rośpis — nie mastactva, stali abražać mastakoŭ, paskardzilisia ŭ ŽES, a kali praca była skončanaja, žančyny skazali, što vykličuć milicyju i mastakam pahražaje vialiki štraf.
— Hetyja žančyny mianie papiaredzili, što ŭ mianie buduć kałasalnyja prablemy, kali ja nie zafarbuju pracu. Tamu ja ŭ šeść ranicy ŭsie zafarbavała, mnie dapamahała pryjacielka. Ja navat nie sprabavała źbirać podpisy dla apytańnia, tamu što heta nie maja sprava, — kaža Zoja Łucevič.
Fota: Darja Burakina, TUT.BY
Ścieny pryviali ŭ raniejšy vyhlad. Pa słovach mastački, niekatorych žycharoŭ heta zasmuciła. Zasmučana i pryjacielka, jakaja prapanavała akulturyć padjezd.
— Ja pryjšła da vysnovy, što ludzi da hetaha nie hatovy — jany nie razumiejuć, navošta heta treba. U ich ścieny takija abšarpanyja, byccam tam žyvuć parkurščyki — tam ślady ad abutku, u padjezdach — smurod. Jany hatovyja žyć u brudzie. Ale kali nichto nie choča iści vajavać za mianie, ja nie pajdu vajavać za siabie, — skazała mastačka.