Pačałasia heta historyja z taho, što plamieńnik Hienadź pryvioz mnie z Poŭnačy, dzie zarablaŭ mastakom, skuru alenia, a žoncy — miakkija, upryhožanyja arnamientam, utulnyja pimy.

Šykoŭny padarunak pa tym časie, kab nie ślozy z pačyrvaniełych vačej dačuški, apuchły nos i nadryŭny kašal — užo praz paŭhadziny poŭść lotała pa ŭsioj adnapakajoŭcy. Što rabić? Užo i nie pamiataju, kamu pieršamu (mnie ci žoncy) pryjšła ŭ hałavu dumka pajechać u Vilniu na taŭkučku.

Treba skazać, što ŭ Vilni, jak i naohuł u Litvie, my byvali nieadnarazova, ale pa zusim inšych, nie takich, umoŭna kažučy, nizkich matyvach. Čurlonis… Vostraja Brama… Siaredniaviečča… čornaja kava z maleńkich kubačkaŭ u kaviarniach, što mieścilisia pa prystasavanych sutareńniach, nie toje, što sa stalovaha baka ŭ minskim kafie «Viasna»…

Da taho ž, ni ja, ni žonka nikoli ničoha nie pradavali. Ale ž nie vykidać…

Ja patelefanavaŭ Viciu: «Ty kali-niebudź pradavaŭ na taŭkučcy skuru paŭnočnaha alenia?» Mnie zdavałasia, što chto-chto, ale Vicia ź jahonym dzietdomaŭskim, dy ŭvohule nasyčanym žyćciovym vopytam…

Karaciej kažučy, na nastupny dzień my ŭžo imčali na baćkoŭskim «Maskvičyku» pa suchim, vybielenym pieršymi listapadaŭskimi marazami, asfalcie…

Dniami ja natrapiŭ u Internecie na paviedamleńnie ab ekskursijach pa Staravilenskim trakcie… Sapraŭdy, mała chto pomnić hety stary šlach, roŭna 205 kiłamietraŭ. Kali prakłali novuju šašu, skaracili na 30 kiłamietraŭ i adpaviedna chvilin na 15 chutkaj jazdy. Zručna, ale nudna, pustelna… Inšaja sprava — stary vilenski šlach. Nie vielmi razhonišsia, zatoje možna pilna ŭhladziecca ŭ prydarožnaje žyćcio. Voś Krasnaje sa śpičastym kaściołam i viasiołaj carkvuškaj u mirnym błahačynnym susiedstvie… Za Krasnym z pavarota prytarmoziš, pastaiš la dvuch krutałobych vałunoŭ. Na adnym ščymlivyja kupałaŭskija słovy: «Minsk, Maładziečna, Vilnia… Jak ža znajomy šlach hety! Źmieryŭ jaho ja kaliści, jak šukaŭ ščaścia pa śvietach». Na vałunie pobač — imiony: Symon Budny, Michał Ahinski, Mikałaj Hohal, Uładzisłaŭ Syrakomla, Kanstancin Paustoŭski, Maksim Bahdanovič, Jan Sudrabkałn, Piatras Ćvirka… Dy ci ž umieściacca na prykručanaj da viečnaści hranitnaj došcy imiony ŭsich biełarusaŭ i litoŭcaŭ, palakaŭ i ŭkraincaŭ, ruskich i łatyšoŭ, chto ŭ roznyja stahodździ, dni i hady «źmieryŭ šlach hety»?!

…Daimčali da Smarhoni i vyrašyli zanačavać. Viedali, što ŭ Vilni patrapić u hatel amal niemahčyma, a na taŭkučcy lepš apynucca zranku.

Zranku niemahčyma było nie toje što jechać, ale navat dajści da mašyny — vilhotny śnieh, što padaŭ usiu noč, ad ranicy byŭ ukatany ŭ sucelnuju hałalodzicu. Sunulisia da Vilni hadziny try. Chacia ad litoŭskaj miažy šaša ŭžo była pasypana piaskom. Pra zimniuju humu na toj čas nichto i nie viedaŭ. Chiba tolki pra łancuhi…

Vilenskaja taŭkučka mieściłasia pobač sa zvyčajnym rynkam pa vulicy Dziaržynskaha, kaho ž jašče. Što heta — vilenskaja taŭkučka, adzinaje, mo, na ŭvieś zachad SSSR miesca, dzie ludzi mahli handlavać pamiž saboj biez umiašalnictva dziaržavy? Ja dumaŭ, što taŭkučka — heta vynachodnictva paślavajennych savieckich hadoŭ. Ale nie, u słoŭniku 1928 hoda jość «tołkučka», pa-biełarusku — ci čuli vy? — tandet… A voś u Dala niama. «Tołkučij» — u sensie «rynok, kuda vynosiat vietoš», to bok staryznu, jość. A voś taŭkučki niama…

Dyk što heta — vilenski tandet pačatku 70-ch? Heta hraź i niejmavierny natoŭp, što hetuju hraź miesić. A śnieh usio sypie i sypie. A hrazi ŭsio bolš i bolš…

Vicia prytuliŭsia da ŭskrajku, razharnuŭ skuru, padviesiŭ jaje na adnu ruku, na druhuju — pimy… A ja pajšoŭ uzdoŭž handlaroŭ aŭtazapčastkami šukać dadatkovy, by barodaŭka, pavarotnik, što ŭžo praz paŭhadziny byŭ akuratna źniaty z kryła. Ja viedaŭ, što bolšaść zapčastak zdabyvałasia mienavita z abrabavanych aŭto, u tym liku z tych, što pryjechali na taŭkučku. Chto šukaje, toj znojdzie… Znajšoŭ!..

Na dziva, i skura ź pimami pradalisia davoli chutka, navat zastavaŭsia čas, kab prasadzić nabytyja 80 rubloŭ u słavutaj «Nierynzie». Oho, 80 rubloŭ! Inžynier zarablaŭ 120…

Ale čas zastavaŭsia nie dla mianie — pravaje zadniaje (jak ciapier pamiataju) koła było naskroź uzrezana toŭstym škłom. I pakul ja šukaŭ, dzie zavułkanizavać koła, pakul uhavorvaŭ u taksaparku niejkaha drobnaha načalnika, a Vicia i žonka prasadžvali ŭ «Nierynhie» niečakany zdabytak, na Vilniu syšła apramietnaja ciemra…

Pačać šukać hatel vyrašyli z «Hintarasa», što mieściŭsia pobač z vakzałam. Dzie tam! Dobra choć dali telefon. I tut ja ŭspomniŭ pra Leanarda.

Sa svaim bratam Leanardam mianie paznajomiŭ minski siabar Ženia, kali my jeździli ź im u piŭny restaran, taksama pieršy ŭ SSSR, i dzie ja ŭpieršyniu pasprabavaŭ litoŭskija sucharyki da piva, padsmažanyja z časnykom… Heta asobnaja historyja, ale pra načleh zhadać darečy, bo načavali ŭ pałatkach na bierazie voziera ŭ Trakai, choć były pałkoŭnik SA Leanard uznačalvaŭ usiu ekskursijna-turystyčnuju haspadarku Vilni.

Pamiataju, jak ja pračnuŭsia ad niejkaha źviniačaha mietaličnaha huka — padkruciŭšy spružynu, Leanard doŭha soŭhaŭsia miechaničnaj brytvaj «Sputnik» pa całkam holenaj hałavie…

Niedzie, a pałovie na adzinaccatuju daviedka dała numar, ja nahadaŭ Leanardu pra naša znajomstva, raspavioŭ pra vilenskija pryhody i paprasiŭ dapamahčy z hatelem. «Navošta? — pačułasia ŭ słuchaŭcy. — U mianie vialikaja kvatera…»

Praz hadzinu pošukaŭ my apynulisia ŭ novym mikrarajonie na ŭskrajku Vilni, la doŭhaha doma, za jakim pačynaŭsia les i ŭhadvałasia raka… Adčynilisia dźviery. Na parozie stajaŭ Ženia. Tolki vielmi stary… Chviliny ŭzajemnych tłumačeńniaŭ, chto čaho nie dačuŭ i chto kaho z kim pabłytaŭ, i voś užo my smokčam niejki sałodki likior i jamo smačny litoŭski syr. Adno viedaŭ ja pra Daminika, baćku Ženi — stary balšavik, braŭ Zimni… Ale jon maŭčyć, a Jadviha, mačacha siabra, raspytvaje pra Ženiu i ŭsio kidae na nieznajomcaŭ naściarožany pozirk…

Siarod nočy mianie raśpichaŭ Vicia: «Tvaju mašynu raździavajuć!» Jakuju maju? Baćkavu! Ja kinuŭsia da akna. Vakoł aŭto, pad lichtarom, što ŭ adzinocie aśviatlaŭ maŭklivuju zaviruchu, zavichałasia ciomnaja postać… Pakul naciahvali boty, pakul adčyniali bieźlič zaporaŭ i łancužkoŭ… Karaciej, toj samy złaščasny pavarotnik vydrany ź miasam… I što, praz tydzień znoŭ na taŭkučku? «Słuchaj, — havoryć Vicia, — a davaj u mašynie daśpim…» — «Źmierźniem…» — «A koŭdry navošta? Chadziem za koŭdrami…» Pačuŭsia niejki hrukat, i ŭ kalidor, kulhajučy na draŭlanym pratezie, uvaliłasia mačacha Ženi, čamuści sa śviečkaj. Dasiul čuju toj niemy lamant z naciskam na druhim skła-dzie: «Žuliki!» A što b vy padumali, ubačyŭšy nieznajomcaŭ, što vynosiać pasiarod nočy vašy piaryny dy paduški?

A ranicaj vo śmiechu było!..

Paśniedali kavaj ź litoŭskim syram i pajechali dadomu. Jechali vosiem hadzin pa sucelnym lodzie. Ale što toj lod, što tyja vosiem hadzin, kali adlehłaść da ich vymiarajecca ŭžo navat nie hadami — stahodździem?!

P. S. Ledź nie zabyŭsia.

Ženia ŭ jakaści Jaŭhiena Budzinasa napisaŭ mnoha narysaŭ, niekalki apovieściaŭ, stvaryŭ «Dudutki» i zaŭčasna pamior.

Vicia staŭsia adnym z najlepšych biełaruskich piśmieńnikaŭ Viktaram Kaźko. Dniami jon adznačyŭ 73-i hod naradžeńnia i vydaŭ novuju knihu. Vinšujcie!

Nu, a mnie čas pakinuŭ hety ŭspamin, adzin sa šmatlikich.

A vy ŭsio «Akropalis»… «Akropalis»…

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?