Kopija Šviedahona ŭ Nejpjido.

Kopija Šviedahona ŭ Nejpjido.

Pustynny chajvej.

Pustynny chajvej.

Pustynny chajvej.

Pustynny chajvej.

Handlovy centr u novaj stalicy Mjanmy.

Handlovy centr u novaj stalicy Mjanmy.

— Kab zrazumieć, što takoje Mjanma, vam abaviazkova treba ŭ Nejpjido!
— Aŭstralijec vyhladaŭ uzrušanym. My tolki što sustrelisia ŭ pylnaj kaviarni la kałdobistaj darohi na Nijaŭhšvie. — Vy prosta nie ŭjaŭlajecie, što tam! Hetyja vaśmipałosnyja chajvei, pa jakich nichto nie jeździć! Hetyja damy hienierałaŭ, dostup da jakich pierakryty šłahbaumami! Hetyja pustynnyja šopinhi!

Paśla Janhona, vuzieńkija zatornyja vulicy jakoha nahadvajuć Kamaroŭku ŭ bazarny dzień, u vaśmipałosnyja chajvei vieryłasia ź ciažkaściu.

— Z transpartam, praŭda, mohuć być prablemy, bo zvyčajnym ludziam u horad chod zakryty, — tłumačyŭ dziadźka. — My voś uziali taksi ad Janhona (300 km).

Nie, kaniečnie, ja viedaŭ pra Nejpjido. Čuŭ, što ŭ 2005 hodzie, «paraiŭšysia z astrołahami», chunta vyrašyła pieranieści ŭsie dziaržaŭnyja ŭstanovy ŭ novuju stalicu — horad, zbudavany u čystym poli.
«Horad sonca dla karaloŭ» — tak prykładna pierakładajecca «Nejpjido». Jašče adna ŭtopija. Takaja ž, jak Minsk. U zachodniaj presie milhali paviedamleńni, što tolki darožnaja infrastruktura kaštavała 4 miljardy dalaraŭ. U hajdbuku było skazana, što horad vielizarny, ale mapy nie pryvodziłasia. Adzinaja stalica śvietu, mapy jakoj niama ŭ Lonely Planet. Sapraŭdny vyklik dla taho, chto šukaje pryhodaŭ.
Pry hetym — niama farmalnaj zabarony dla vizitaŭ inšaziemcaŭ.
Nejpjido ciahnuŭ. Asabliva paśla taho, jak ŭ Janhonie pabačylisia ŭstanovy, abniesienyja kalučym drotam, zakinutyja hmachi-pryvidy, piersanał jakich byŭ «evakujavany» ŭ Nejpjido paśla pieranosu tudy siłkom stalicy.

Horad biez horadu

— Što vas tut cikavić? — zapytaŭsia supracoŭnik aŭtavakzała ŭ Nejpjido, jak tolki pabačyŭ zamiežnuju pysu. Hetaje «pytańniečka» ŭ horadzie buduć zadavać vielmi časta: «Našto pryjechaŭ?»

Heta horad dla elity, a nie dla bydła i turystaŭ. Davaj, viartajsia ŭ svoj Bahan, a jašče lepiej — u svaju Jeŭropu!

Ja raskryŭ Lonely Planet i chucieńka tknuŭ u nazvu vulicy, na jakoj nibyta mieścilisia ŭsie hateli.

—Heta daloka. Zaraz ja vykliču taksoŭku, — roŭna skazaŭ toj.

Pryjechała taksoŭka. Kiroŭca ścipleńka zaprasiŭ dvaccać baksaŭ.

—Kolki? — vydychnuŭ ja. — Dy ja za hetyja hrošy pałovu Mjanmy na aŭtobusie prajechaŭ!
Za hetyja hrošy ŭ Janhonie možna pryjechać z aeraporta, paviačerać krabami i šampanskim i viarnucca ŭ aeraport! Jakija dvaccać baksaŭ? Ačomajsia!

Kiroŭca — małady chłapiec (a maładyja taksoŭščyki i «tuk-tukščyki» ŭ Azii zvyčajna najmienš nachabnyja) — jašče raz pračytaŭ nazvu vulicy, padumaŭ i vielmi vietliva paŭtaryŭ: dvaccać baksaŭ, ser.

Nu kaniečnie, dajšło da mianie. Kiroŭca ŭ zmovie z vakzalnym słužačym!

— Usiaho dobraha! — raźjušana ryknuŭ ja, papraviŭ zaplečnik i nakiravaŭsia da vychadu sa stancyi.

«Jany mianie, byvałaha vandroŭnika, jaki byŭ i tut, i tam, buduć duryć! — padahravaŭ ja siabie. — Dy ja pieššu dajdu!» Chacia niezrazumieła, kaniečnie, kudy iści, bo niama mapy, ale dzie centr, ja ŭciamlu z adnaho pohladu! Ja ž taki byvały vandroŭnik!

Vychad z vakzała. Śpiakota. Vaśmipałosny chajvej. Nie, nasamreč: heta nie hluk, a samy što ni jość realny vaśmipałosny chajvej. U Mjanmie!
Pahladzieŭ naprava — na dziesiać kiłamietraŭ ničoha: pusteča, maryva, soniečnyja bliki na asfalcie. Pahladzieŭ naleva — na dziesiać kiłamietraŭ ničoha. Plus pahada. Kałasalnaja pa pamierach pahada na samym haryzoncie.

Pra pahadu raptam zhadalisia słovy aŭstralijca: «Razumieješ, jany tam dla sabie, dla «elity», pabudavali dakładnuju kopiju Šviedahona (takuju palityčna niekarektnuju nazvu maje hałoŭnaja śviatynia staražytnaj Birmy — vielizarny załaty chram, jaki mieścicca pasiarod Janhona). — Jany jaho navat taksama pazałacili!»

I voś, ja baču hetuju kopiju Šviedahona.

Na samym haryzoncie. Da jaje — čakajcie — kiłamietraŭ piatnaccać-dvaccać. A moža, i bolej.

Na abočynie dziaŭčynka handluje arachisam i kołaj. Ja padychodžu da jaje i, jak mahu, vymaŭlaju nazvu vulicy z hatelami. Dziaŭčynka vučyła anhlijskuju ŭ škole. Jana razumieje mianie i paśmichajecca. «Vam treba da pahady i tam naleva». «Da pahady!!!!» — kryčyć niešta ŭ mianie ŭ hałavie. «Spoki! — kažu ja hetamu niešta. — Vidavočna, majecca na ŭvazie inšaja pahada». Zrazumieła, što centr — tam, dzie pahada. Rušym u toj bok!

Minaje prykładna 40 chvilin. Pa vaśmipałosnym chajvei za hety čas prajazdžaje 5 mašyn. Urešcie pobač spyniajecca hruzavičok-maršrutka.

— Kudy?

Vymaŭlaju, jak mahu, vulicu. Jany machajuć: «Pajechali!» Jedziem! Tryccać chvilin, chutkaść — niedzie 70-80 keme. Čystaje pole. Ničoha, nijakich damoŭ!
Minajem pahadu. Jašče dvaccać chvilin. Pahada zastajecca zzadu. Jašče praź piatnaccać chvilin chutkaha chodu jaje ŭžo nie bačna. Robicca zrazumiełym, što ja nie tak skazaŭ nazvu vulicy. «Jany viazuć mianie ŭ niejkuju viosku pad Nejpjido! — panikuju ja. — I ja adtul nie vyjedu nikoli!» Jašče praź piatnaccać chvilin robicca zrazumiełym, što vioska nie pad Nejpjido, a vielmi daloka ad Nejpjido. I tut my raptam spyniajemsia. Niejki pylny bazar, šmat ludziej, motabajki. «Nejpjido»? — pytajusia ja. «Tak, Nejpjido!» — adkazvajuć mnie. U hałavie adbyvajecca pašyreńnie ŭjaŭnych pamieraŭ Nejpjido. Jaki ž jon zdarovy! I dzie ŭsie ludzi, budynki?

Dzie horad?

Praź piać chvilin znachodzicca kiroŭca matacykła, jaki zhodny za try dalary davieźci da «vulicy hatelaŭ». Jedziem jašče dvaccać chvilin. U adnym z raskošnych hatelaŭ, jakija vyhladajuć jak minskaja «Kraŭn Płaza», znachodzicca karaleŭski z vyhladu pakoj za 50 baksaŭ. Tajamnica nizkaha koštu raskryvajecca prosta: hatel pusty, jak absalutnaja bolšaść u hetym dekaratyŭnym horadzie.

Centr

Na recepcyi prezentujuć mapu, ale biez maštabu. Sprabujem supastavić namalavanuju dystancyju ad vakzała da hatela i pamnožyć jaje na prykładnuju chutkaść ruchu. Atrymlivajecca, što ad aŭtastancyi było prykładna 50-70 kiłamietraŭ. Apynułasia, što kiroŭca byŭ nie takim užo nachabnym!

Što rabić dalej? Na hatelnaj mapie Nejpjido vyhladaje jak pavucińnie vulic, pamiž jakimi ničoha niama.
Tut nie ŭkazanyja kaviarni. Voś paznačany budynak miascovaha «Šviedahonu», a praz try santymietry — Nacyjanalnaja biblijateka. Zrazumieła, što centr centraŭ — miesca navokał «Šviedahonu», u pošukach «dviža» treba jechać tudy. Nu i, moža, trochi prajścisia da biblijateki, hetyja try maleńkija santymietryki (piać, mabyć, kiłamietraŭ — fihnia biez zaplečnika!). Košty ŭ hatelnaj restaracyi, jak u minskaj «Kraŭn Płazie», tamu padjeści lepiej u horadzie!
Motabajk viazie da «Šviedahona» bolš za paŭhadziny. Znoŭku pustynny chajvej i pali pa abočynach. Nivodnaha damka! Stajać čas ad času pasiarod pola bryzientavyja namioty darožnych pracoŭnych. I bolej — ničoha.
Voś i «Šviedahon». Sapraŭdy, vielizarny hmach, nie mienšy za janhonski. Sapraŭdy, ščodraja pazałota. Ale žoŭtaja farba pieršaha paviercha ŭžo pačynaje adkałupvacca. Nikoha navokał. Litaralna nivodnaha čałavieka. Nivodnaha naviedvalnika. Ni turysta, ni miascovaha. Mabyć, dziadźkam z chunty utulna tut miedytavać u adzinocie.
Zboku pracoŭny palivaje chaładnavataj vadoj dvuch biełych słanoŭ — prykmietu vyklučnaj raskošy dla Mjanmy. Dobra tut, u Nejpjido, być biełym słanom.

Uvachod u chram dla zamiežnikaŭ płatny. Hladzieć na kopiju taho, što ŭžo ŭraziła ŭ Janhonie, tym bolš — za hrošy, vialikaha žadańnia niama. Tamu — preč adsiul, badziacca pa centry! Ale centra, blin, taksama niama! Čatyry chajvei razychodziacca ŭ čatyry roznyja baki. Pali. Maleńkija, čachłyja dreŭcy, što nie dajuć cieniu.

Vyśviatlajem pa mapie, dzie znachodzicca biblijateka. Try santymietry. Fihnia! Maksimum piać kiłamietraŭ. Kaviarniaŭ niama. Handlaroŭ z napojami niama. Horača.
Vusny śpiakajucca — ź ich na nastupny dzień źlezie skura praz soniečny apiok. «Zatoje biez zaplečnika, — suciašaju ja sabie. — Lohka hulać biez zaplečnika». Praz hadzinu ruchu ŭzdoŭž pramoj, jak «Route 66», šašy nijakaj Nacbiblijatekaj i nie pachnie. Niedzie napieradzie prahladajecca hihanckaje skryžavańnie, ale da jaho — jašče prykładna 3-4 kiłamietry, a adtul jašče ŭbok, «usiaho santymietr» pa mapie. Ja zdajusia. Ja padymaju ruku, kab złavić taksi.
Ale papados: taksi tut niama. Naohuł, tavaryšy, paviedamlaju, kali raptam źbieraciesia ŭ Nejpjido: u hetym horadzie hramadski transpart adsutničaje jak kłas. Tam niama aŭtobusaŭ, tralejbusaŭ i taksovak.
Maršrutkam i matacykłam zabaronieny ŭjezd u centr, kab nie psavali «krasatu». Usie, kamu treba tut žyć, jeździać na pryvatnych čornych limuzinach z taniravanym škłom.

Mnie sprabavali dapamahčy darožnyja pracoŭnyja z bryzientavaha namiota. Jany niešta pytali ŭ biełaj istoty, što ledź trymałasia na nahach pad śpiakotnym soncam. Jany sprabavali spynić jakuju mašynu, ale mašyny nie spynialisia, bo byli raskošnymi, a ich uładary pracavali ŭ śfierach, dalokich ad taksi. Pracoŭnyja niekudy telefanavali. Mabyć, jany vyklikali palicyju.

Šopinh

Pad cieniem dreva, da jakoha, jak u śnie, było nijak nie dajści, čakała hrupka ludziej u cyvilnym. Pobač stajali dva palicejskija. Ludzi ŭ cyvilnym byli z racyjami i pavodzili sabie, jak načalstva tych palicejskich. Ja jašče padyści da dreva nie paśpieŭ, a jany ŭžo rušyli nasustrač:

— Kudy idziem?

Ja pasprabavaŭ niešta prałapatać pra Nacyjanalnuju biblijateku, ale jany niekalkimi dakładnymi pytańniami dali mnie zrazumieć, što ŭ Nacyjanalnuju biblijateku mnie nie treba.
A treba mnie nie chadzić tut pa vulicach horada-sonca i niešta «vyhladać», a jechać u hatel. A z ranicy pieršym aŭtobusikam – nachier z hetaha horada ščaścia i dabrabytu. Ja pasprabavaŭ zrabić vyhlad, što sam dajedu da vulicy hatelaŭ, ale jany dali zrazumieć, što tupać svaimi nahami mnie ŭžo nie dadaduć. Vietlivyja, haścinnyja ludzi! Tak ja apynuŭsia na bajkie, jakim kiravaŭ palismien. Heta vyhladała jak najlahčejšaja z prablemaŭ, jakija mohuć napatkać «dzikaha», nie źviazanaha ź dziaržaŭnymi ahiencyjami vandroŭnika ŭ Mjanmie.
Dapioršysia da hatela, palismien vietliva paprasiŭ dać jamu try baksy za pasłuhu. Ja prypuch, ale daŭ: kali hrošy za taksavańnie prosić pradstaŭnik ułady, tarhavacca nie raju. Tym bolš, kali hetaja ŭłada bolej viadomaja jak vajennaja chunta.

«A dzie ž padjeści?» — nie pakidała pytańnie. Mnie zhadaŭsia šopinh-moł, što znachodziŭsia zusim pobač z hatelem — kiłamietraŭ za siem. Karocieńki špacyr, niekalki tuzinaŭ ukusaŭ malaryjnych kamaroŭ — i my ŭ kandycyjanavanym peredajzie spažyvańnia. Tut sapraŭdy znajšłasia tajskaja restaracyja, na pieršym paviersie była praduktovaja krama. Pieršaja ŭ Mjanmie, bo kažu, 7Eleven tut niama. Košty ŭ kramie prosta źbiantežyli: tut było doraha navat dla jeŭrapiejca.

Pakietavanyja soki za 3-4 dalary, šakaład za 5 dalaraŭ — u krainie, dzie manhavy freš u kaviarni kaštuje 80 centaŭ!

I ŭsio — impartnaje. Soki — Rauch, šakaład — bielhijski. Pobač — buciki šviejcarskich hadzińnikaŭ, italjanskaj mody, francuzskaj parfumy. Jak u aeraporcie.

Na troch pavierchach šopinh-moła — prykładna 50 čałaviek absłuhi. I… čatyry pakupniki.
Dva zamiežniki, pa vyhladzie — dypłamaty. I dva miascovyja, pa vyhladzie — hienierały. Vitajem vas u savieckaj valutnaj kramie «Biarozka»! Pamiatajecie takuju?

Kapiec

Horad, u jakim niama hramadzian: tolki elita i tyja, chto joj słužyć. Horad biez zatoraŭ i korkaŭ, bo va ŭsioj Mjanmie nie chapiła b aŭtamabilaŭ na chadu, jakija b utvaryli korak na takich chajvejach.
Horad biez centra, horad biez horada. Nie viercie aficyjnym dadzienym — tam žyvie nie 900, a ŭ najlepšym vypadku 100 tysiač mjanmancaŭ. Vikipiedyja paviedamlaje, što pabudavany za 6 hadoŭ Nejpjido zajmaje płošču 2,7 tysiač kvadratnych kiłamietraŭ. Viedajecie, jakuju płošču zajmaje horad Maskva? 2,5 tys. kvadratnych kiłamietraŭ! Voś čamu tak składana dalisia tyja try maleńkija santymietry na mapie.
Vielizarnaja ŭtopija «dla svaich». Sady z palivalnymi mašynami, ale biez naviedvalnikaŭ. Biełyja słany. Zołata. Pustata.

I chto-niebudź skaža paśla hetaha niešta drennaje pra Minsk?

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?