Fotazdymak Aleha Hruździłoviča z daviedki ab vyzvaleńni, zrobleny ŭ apošnija dni ŭ kałonii ŭ vieraśni 2022 hoda

Fotazdymak Aleha Hruździłoviča z daviedki ab vyzvaleńni, zrobleny ŭ apošnija dni ŭ kałonii ŭ vieraśni 2022 hoda

Žurnalist Aleh Hruździłovič u 2021 hodzie byŭ aryštavany za vykanańnie prafiesijnych abaviazkaŭ, asudžany na 1,5 hoda źniavoleńnia i pryznany palitviaźniem. Adbyvaŭ pakarańnie ŭ papraŭčaj kałonii № 15 pad Mahilovam. Vyjšaŭ na volu ŭ vieraśni 2022 hoda, usich tady ŭraziŭ jahony vyhlad — jak paśla kancłahiera. Ciapier žyvie ŭ Vilni.

Abmočany na starcie

U nos šybaje čałaviečaj mačoj, i ja cichieńka ahladajusia vakoł, sprabujučy vyznačyć, adkul uziaŭsia taki rezki pach. Moršču nos ad ahidy, pach mucić hałavu. Što takoje? U turemnym ža sarciry takoha niama. Raptam baču, jak pad nahami staroha zeka, što staić pobač sa mnoj, nasuproć kabinieta z nadpisam «Psichołah», irtutnaj plamaj raściakajecca łužyna.

«Vy kaho mnie pryvieźli?! Ty što tut robiš?! Maŭčy!» — pa kalidory hrymić chrypły hołas ź niejkaha kabinieta napieradzie. Baču, što staroha zeka jašče i kałocić lichamanka. U hety momant jahonaja čarha rušyć napierad. Susied bokam robić krok uzdoŭž ściany, i ŭžo maja čarha zajmać toje mokraje miesca, jakoje jon vyzvaliŭ. Tut užo ŭ mianie pačynajecca panika. Kali ŭ hetuju chvilinu chto vyjdzie z kabinieta psichołaha, mianie ž zapišuć jašče i ŭ scykuny! Blin!

Dobra, što šerah znoŭ zrušyŭ, i za siekundy, jak dźviery sapraŭdy adčynilisia i ŭ kalidory źjaviŭsia daŭžezny aficer, ja paśpiavaju abyści łužynu dy zamierci na adnoj nazie praz krok za joju. Aficer utaroplivajecca ŭ łužynu, łupaje vačyma, potym padymaje hałavu da stoli i zadaje pytańnie, ad jakoha ja ledź nie padaju sa śmiechu: «U nas što tut, dach ciače? Dniavalny!!!»

Jašče siekundu tamu na druhim paviersie štaba 15-j mahiloŭskaj kałonii było sterylna i ŭračysta, jak u radzilni. I voś tabie maješ — nascali! Uzdoŭž kalidora staić pryblizna dva dziasiatki zekaŭ, usie ŭ čornych strojach, mnuć rukami dziŭnyja šapki-tabletki. Častka siarod zekaŭ — tyja, kaho pryviali z karancinu na raźmierkavańnie pa atradach. Hetyja zeki ŭ novych bliskučych strojach, ale sami vyhladajuć jak pabityja ciućki: tvary šeryja, vočy dołu, plečy źviedzienyja jak maha bližej da hrudziej. Zek z takich ža «navabrancaŭ» pobač sa mnoj i abmačyŭsia ad strachu, kali pačuŭ roŭ načalnika.

Ale tut nie tolki navabrancy. Adnačasova z raźmierkavańniem navičkoŭ «chaziajka» — tak pamiž zekami zaviedziena nazyvać načalnika kałonii — pravodzić siońnia «sudy» i nad tymi asudžanymi, na kaho achoŭniki skłali raparty za roznyja parušeńni ŭnutranaha paradku. Vyhladajuć hetyja parušalniki śmialejšymi za navičkoŭ z karancinu, uchmylajucca adzin adnamu i navat na miantoŭ kidajuć dziorzkija pozirki. Choć ich u redkim vypadku pazbaviać spatkańnia z rodnymi ci jakoj pieradačy, a najchutčej — pasadziać na kolki sutak va ŭnutranuju turmu, tak zvanaje ŠIZA — štrafny izalatar.

I cień budučaha ŠIZA ŭžo vyrazna bačna na ich tvarach. Pra načalnika kałonii ŭ čarzie kažuć, što jon čałaviek nastroju, ź jakim moža adbycca ščyraja razmova, ale moža i abmaciukać jak apošniaha zabojcu dy adpravić na pieravychavańnie ŭ kutuzku. I siońnia jakraz taki dzień, kali na litaść nikomu raźličvać nie vypadaje. Načalnik tolki vyjšaŭ z adpačynku, jamu siońnia pad ruku nie traplajsia.

«Vy kaho mnie pryvieźli?! Ty čaho viarnuŭsia?! Maŭčy!» — znoŭ irvie cišyniu ŭ kalidory chrypučy falcet. Nieŭzabavie z kabinieta načalnika vyvodziać viaźnia, jakoha viedaju pa karancinie. Na čornaj kurtcy lichtarom pałaje čyrvonaja birka asudžanaha za zabojstva. Dahetul viny jon nie pryznavaŭ, i voś pačynaje pažynać nastupstvy: praz chvilinu pad kanvojem jaho ŭžo viaduć pa kalidory, potym ledź nie bieham ciahnuć pa leśvicy.

Kudy, mnie stanie zrazumieła praź niekalki chvilin, kali samomu daviadziecca prajści tym ža šlacham i spaznać toj ža ciopły pryjom «chaziajki» kałonii.

«Z Vaładarki na etap». Malunak Aleha Hruździłoviča

«Z Vaładarki na etap». Malunak Aleha Hruździłoviča

Pasyłajuć u Amieryku

Daŭhi stoł z ščylna prystaŭlenymi da jaho miakkimi kresłami. Na druhim baku stała — aficery ŭ śvietłych, piasočnaha koleru mundzirach nibyta voś-voś adpraviacca vajavać u pustelni ź bieduinami. Pad vialikim partretam maładoha Łukašenki siadzić čałaviek siaredniaha vieku z čyrvonym tvaram, z pałkoŭnickimi pahonami. Vakoł vačej pałkoŭnika prypuchła, niby jon nie spaŭ niekalki načej zapar. Hałava viertykalna nie trymajecca, znoŭ i znoŭ valicca na hrudzi. Nu, ciažka čałavieku paśla adpačynku… Heta vidać i pa chutkaści, ź jakoj jon uśviedamlaje, chto pierad im staić navyciažku.

«Asudžany Hruździłovič Aleh Anatoljevič pa artykule 342 častka 1 Kryminalnaha kodeksa na 1,5 hoda pazbaŭleńnia voli. Pastaŭleny na prafiłaktyčny… Nie, pačatak terminu 10.05.2022, kaniec terminu 30.03.2023 hoda. Pastaŭleny na prafiłaktyčny ŭlik jak schilny da ekstremisckaj dy inšaj destruktyŭnaj dziejnaści», — starajusia prahavaryć standartnuju spravazdaču viaźnia biez pamyłki, a jak nie ŭdajecca, razumieju, što ŭsio, mnie kaniec.

Paŭza, ad jakoj stanovicca jašče mutarniej. Čałaviek z čyrvonym tvaram padymaje vočy ad papier i z paŭšeptu adrazu pierachodzić na roŭ: «Što, žurnalist? Radyjo Svaboda? Vy kaho mnie pryvieźli? Advakaty i žurnalisty — samyja drennyja ludzi… Nu, ty patrapiŭ! Ty za ŭsio mnie adkažaš, rychtujsia! Ty čaho siudy pryjechaŭ, viartajsia ŭ svaju Amieryku!»

Paśpiavaju ŭstavić, što ja hramadzianin Biełarusi i zaŭsiody žyŭ tut.

«Maŭčać! Rot svoj pahany zakryj!» — pałkoŭnik pierachodzić na šalony kryk, ale raptam pavaročvaje tvar da adnaho z aficeraŭ i kivaje na maju asabistuju spravu: «A što ŭ jaho tam napisana? Što jon užo paśpieŭ nahavaryć?» Aficer padskokvaje i začytvaje niejkuju papieru, vierahodna, zapisku stukača. Nieviadomy stukač padsłuchaŭ, jak ź siabram Vałodziem my abmiarkoŭvali paradki i ŭmovy ŭ karancinie. Z začytanaha vynikała, što ja ŭščent skrytykavaŭ usio, što tam ubačyŭ.

Karancin, viedama, turma jašče taja, ale z Vałodziem my havaryli pra inšaje. Što ŭ karancinie spačatku moža spadabacca, bo narešcie atrymlivaješ i stanoŭčyja emocyi. Inakš i nie moža być. Uziać mianie: paśla čatyroch miesiacaŭ izalataraŭ narešcie zmoh dychać čystym pavietram, pastajać pad daždžom, adčuć na tvary ciepłyniu soniečnych promniaŭ. A jakaja asałoda nočču raściahnucca na łožku z narmalnymi spružynami, a nie na žaleznych płaścinach škonki, jak u izalatary! Takimi ŭražańniami my i dzialilisia z Vałodziem, a stukač jaŭna prydumaŭ dla svaich kurataraŭ toje, što jamu zamaŭlali.

Vidać, niedavier da sakretnaha dakumienta adbiŭsia na maim tvary, bo pałkoŭnik niby ŭklučyŭsia i znoŭ niešta zaroŭ. A potym prahučaŭ zahad, pra jaki nie zabudusia ciaham usich nastupnych miesiacaŭ u 15-j kałonii. Zahad rychtavać mianie da PKT, a kali budzie patreba, dyk «prapuścić i praź pietušynuju chatu».

Paśla takoha ŭ kabiniecie znoŭ pavisła paŭza. Pa maŭčańni kaleh-turemnikaŭ pałkoŭnik jaŭna adčuŭ, što prahavaryŭsia albo pierahnuŭ pałku, i adrazu pačaŭ adkručvać nazad. «Ładna, tam pahladzim, što ź im rabić», — skarektavaŭ zahad hramadzianin načalnik i raptam zhadaŭ pra danos stukača.

«A kamu jon heta kazaŭ pra karancin? Nie sabie ž jon kazaŭ?» — načalnik vytaraščyŭsia na aficera, jaki siadzieŭ sprava pad aknom.

Toj, niby ŭdžaleny, znoŭ padskočyŭ: «Vinavaty! Raźbiaromsia!» — i złosna zyrknuŭ vačyma ŭ moj bok.

Ciapier jamu pryjdziecca vyciahnuć na sud jašče adnaho viaźnia, zdahadaŭsia ja — i nie pamyliŭsia. Niedzie praz hadzinu, kali ŭžo siadzieŭ u ŠIZA, čuŭ, jak u susiedniuju kamieru niekaha pryviali. Praz chvilinu pa hołasie paznaŭ siabra Vałodziu, ź jakim abmiarkoŭvaŭ žyćcio ŭ karancinie.

Ale vierniemsia ŭ kabiniet načalnika kałonii. Farmalna toje, što apisaŭ, było pasiadžeńniem kamisii, jakaja vynosić nibyta sumiesnaje rašeńnie — vinavaty zek ci nie, a kali karać jaho, dyk jak. Ale nasamreč načalnik ni z kim ničoha nie abmiarkoŭvaje. Mnie dyk pałkoŭnik, nakryčaŭšysia, prosta nazvaŭ ličbu — dziesiać sutak. Vymaviŭ stomlenym hołasam i padsunuŭ padpisać niejkuju papieru. Na vychad!

Vitajem u piekle!

Užo nie pamiataju, jak vyvodzili z kabinieta ŭ kalidor. Pamiataju tolki vytaraščanyja vočy chłopcaŭ, jakija stajali paśla mianie ŭ čarzie na kamisiju i ŭsio čuli. Na tvarach strach, u vačach pytańnie: kolki?

Adkazać nie paśpiavaju. Ci to paśmichnuŭsia, ci to plačyma pacisnuŭ nakont padziej u kabiniecie načalnika. Najbolš ašałamiŭ, viadoma, zahad rychtavać mianie da PKT, a moža i da «pietušynaj chaty». Nijak nie dachodziła, što heta moža być usurjoz. Ciahnuć pa kalidory, zzadu niechta padpichvaje ŭ śpinu.

I litaralna praź niekalki krokaŭ davodzicca ŭciamić, što sapraŭdy sprava surjoznaja. Jak paviali ŭniz pa leśvicy, zzadu pasypalisia kuchtali — moža try ci čatyry mocnyja ŭdary dałońniu ŭ karak, potym u patylicu. Jak aŭtamatnaja čarha. Chacieŭ azirnucca, «Vy čaho?!» — paśpieŭ aburycca, jak znoŭ atrymaŭ u karak i ledź nie pakaciŭsia ź leśvicy. «Jon jašče paśmichacca budzie», — zašypieŭ hołas zzadu.

Apošnim byŭ udar u chrybiet, kali ŭžo zavodzili ŭ ŠIZA. Lasnuli ŭ toj momant, jak pierad nosam adčynilisia dźviery, i hetak mocna, što litaralna ŭlacieŭ hałavoju ŭ ścianu nasuprać uvachodu.

Praz šeść dzion u štrafnym izalatary znoŭ pabačyŭ načalnika kałonii, ale nie adrazu jaho paznaŭ. Nie dziva, bo za tyja dni sutyknuŭsia z novaj realnaściu.

Padymajuć u ŠIZA na hadzinu raniej, čym u kałonii — a piataj. Praŭda, da taho hadzinu pobač ź izalataram, u hadavalniku, brešuć aŭčarki, i narmalna spać užo niemahčyma. Ale mozh jašče admaŭlajecca ŭklučacca, da apošniaha trymajecca za sałodkija mroi.

I raptam zapalvajecca śviatło, pradolnyja hrukajuć u dźviery, i ty musiš padchapicca z draŭlanych nar, bo treba jak maha chutčej ich pryšpilić da ściany. Heta robicca praz pavarot daŭhich mietaličnych kranštejnaŭ, kancy jakich vyviedzienyja ŭ kalidor. Na tym baku zahnuty kaniec pavaročvaje achoŭnik, i ty ŭ kamiery možaš padniać svaje try doški, ababityja žaleznym vuhałkom, da ściany. «Kryšč» — spracavała zaščapka, i znoŭ maješ prastoru try na šeść mietraŭ, na jakoj da adboju ŭ dzieviać viečara budzieš haspadaryć ź nievialikimi pierapynkami na ranišniuju i viečarovuju pravierki. Chočaš — chadzi jak zaviedzieny, chočaš — stoj jak ukapany. Albo razmachvaj rukami, kali nie laniva. Ci siadzi arłom na vysokim zedliku la maleńkaha stała, na jakim adnačasova mohuć umiaścicca tolki dva chudyja zekaŭskija azadki, choć adkidnych naraŭ u kamiery moža być i šeść štuk. Try ŭnizie i try nad imi, na druhim paviersie. Ale zapluščvać vočy nielha — za heta składuć rapart.

I voś ty pryčapiŭ da ściany svaje nary i pačynaješ čaŭnakom chadzić tudy-siudy. Minaje mienš jak paŭhadziny, i ŭ kalidory čuješ hrukat vazka. Heta bałandziory razvoziać śniadanak, na vazku ŭ ich armiejskija flahi z kašaj i harbataj, stosy aluminijevych talerak i achapak łyžak.

Noč u ŠIZA, navat červieńskaja, chałodnaja. Pasiaredzinie nočy ja zaŭsiody pračynaŭsia ad kałatunu, niby spaŭ zimoj u lesie. Tamu ranicaj, kab sahrecca, spačatku robiš zaradku. Potym myješsia. A jak razdaduć haračuju kašu, najčaściej pancak, prahłynaješ jaje jak maha chutčej dy zapivaješ kubkam sałodkaj harbaty. Narešcie ŭ straŭniku paciapleła, a tady i nastroj padniaŭsia.

Ranišniaja pravierka pačniecca jašče praz paŭhadziny, i ŭ ciabie jość čas na pryborku: treba padmieści padłohu vienikam, jaki admysłova vydaje pradolny, vycierci pył z usich haryzantalnych pavierchniaŭ mizernaj dziravaj anučkaj, asabliva padbać ab čyścini «taŭčka» — tak nazyvajuć sanvuzieł u vyhladzie čyhunnaha karyta ź dzirkaj, jakim karystajucca, siedziačy na kukiškach.

Jak prybirajuć tualet? Tut jość svaje sakrety, bo ŭ lepšym vypadku dla hetaha znojdzieš staruju zubnuju ščotku ci kavałak anučki. Ale moža nie być ničoha. Tady myj «ačko» čym chočaš, choć tualetnaj papieraj. Karystajsia tualetnaj papieraj, vienikam, paprasi ŭ dziažurnaha chlorki, parašku. Li bolš vady, kab źniščyć pach.

Praŭda, myj nie myj, kali jość zahad načalstva, zaŭsiody lohka ŭlepiać rapart za nibyta nie prybranaje «ačko». Abo za pył na palicy, jakuju ty pierad hetym staranna pracior. U kancy pieršaha ŠIZA mieŭ užo dva raparty mienavita za nieprybrany sanvuzieł i pył na paličcy. Spračacca z aficerami nakont praŭdzivaści hetych rapartaŭ było biessensoŭna. Adziny łajfchak, jaki moža dapamahčy, heta prypiska ŭ kancy tłumačeńnia: «Prašu stroha nie karać». Dziakujučy takoj prypiscy niekatoryja paźbiahajuć jašče adnaho ŠIZA.

Ale pra heta ja daviedajusia paźniej. Pakul ja navičok.

Prybraŭšy ŭ kamiery, čakaješ pravierki. Što jana nabližajecca, čuvać pa hrukacie ŭ kancy kalidora. Heta jak cunami. Dźviery kamier pa čarzie adčyniajuć, hučyć kamanda «Rapart!», zeki rapartujuć dziažurnamu aficeru, jaki pravodzić pravierku. «U kamiery… znachodzicca… asudžany… pryborka praviedziena… skarhaŭ niama». Čaściej hałasy zekaŭ napružanyja, hłuchija. Vidać, adpaviadajuć nastroju, jaki achoplivaje padčas pravierki. Mnie dyk zaŭsiody było strašenna niepryjemna. Bo kožnaja pravierka — heta jak sustreča z tym, ad kaho čakaješ novych prablem, a to i pakut. Navat drobnaja pamyłka ŭ raparcie moža pryvieści da dadatkovaha terminu.

Psichałahičny cisk praciahvajecca i paśla rapartu. Zek musić adviarnucca da ściany i stać da jaje, padniaŭšy ruki dy rasstaviŭšy nohi. U hety čas u kamieru ŭvachodziać kantralory z draŭlanymi kałatuškami ci dručkami i pačynajuć kałacić pa karkasach nar, kratach akna, batarei aciapleńnia. Šukajuć schavanyja cyharety ci jašče što zabaronienaje. Taksama abšukvajuć nasielnikaŭ kamiery, navat pramacvajuć ich rečy na palicy, choć tych rečaŭ usiaho ničoha — tolki ručnik, mylnica i zubnaja ščotka z pakunačkam pasty. Pierad sychodam z kamiery dziažurny aficer cikavicca, ci jość pytańni i prośby. U mianie nikoli prośbaŭ nie było.

Byvaje, zeku šancuje i možna nie dahavorvać dakład. Aficer, jaki pravodzić pravierku, moža stamicca, ci jamu sumna, ci što inšaje pryjšło ŭ hałavu, i jon moža rapart spynić. Sa mnoj tak i adbyłosia na šosty dzień siadzieńnia ŭ ŠIZA, u paniadziełak, 6 červienia.

Malunak Aleha Hruździłoviča

Malunak Aleha Hruździłoviča

Taja noč vydałasia zusim ciažkaj. Ledź nie kožnuju hadzinu praz prablemu z puchirom musiŭ chadzić da prybiralni. Plus kostki ad lažańnia na doškach jak nikoli razbalelisia, i praz kožnyja 10—20 chvilin musiŭ varočacca z boku na bok. Faktyčna noč nie spaŭ, i nie dziva, što kali pačałasia ranišniaja pravierka, niby jašče dramaŭ. Moža tamu, jak pačaŭ dakład, staŭ zapinacca i zabyvacca na cełyja skazy. Paśla čarhovaj zaminki ŭnutry ŭsio pachaładzieła. Na karancinie ŭžo atrymaŭ rapart za adno chibnaje słova ŭ dakładzie. Dyk mohuć ža i ciapier ulapić jašče 10 dzion izalatara. Načalnik ža zahadaŭ «rychtavać da PKT»…

Ale ŭ vačach praviarajučaha aficera, jakomu rabiŭ dakład, zdajecca, nie ŭbačyŭ ahresii. Cikaŭnaść, krychu spačuvańnia, jašče bolš abyjakavaści, ale dakładna načalnik nie nastrojeny dabivać biednaha zeka.

Što da mianie, dyk taksama asabliva nie źviarnuŭ na aficera ŭvahi. Mient i mient. Navat nie zaŭvažyŭ, kolki zorak na pahonach. I ŭ tvar nie ŭhladaŭsia, tym bolš śviatło z akna biła ŭ vočy. Tolki hołas padaŭsia niby znajomym. «Chopić, — aficer spyniŭ moj dakład na paŭsłovie. — Pytańni jość?» — «Pytańniaŭ niama».

Skončyŭsia ahlad kamiery, lasnuli zavały dźviarej, i ja znoŭ zastaŭsia ŭ miortvaj cišyni. Pačynaju chadzić z kuta ŭ kut, jak raptam zadumvajusia: chto ž heta prychodziŭ mianie praviarać? Zhadvaju, što hety ŭsio ž niejak dziŭna trymaŭsia ŭ paraŭnańni z raniejšymi praviarajučymi. U kamieru tak i nie zajšoŭ. Tyja zaŭsiody zachodzili i prydzirliva ŭsio ahladali. A hety — nie, niby tolki vyvučaŭ mianie zdala. Zhadvaju, što i achoŭniki pavodzili siabie niejak inakš. Nie leźli napierad, łavili jahony pozirk. A-a-a. Dyk moža heta i byŭ načalnik kałonii? Toj, jaki roŭ na mianie i pahražaŭ prapuścić praz «pietušatniu» dy rychtavać na PKT? Moža, vyrašyŭ asabista pravieryć, jak vykonvajuć jahony zahad, ci treba mianie dacisnuć?

Ale potym zasumniavaŭsia ŭ takoj viersii. Padumałasia: čaho heta raptam načalniku kałonii asabista chadzić pa kamierach štrafnoha izalatara? Jon addaść zahad i čakaje vykanańnia, a samomu čaho tut peckacca?

Novaja kamisija

Jašče nie skončyłasia dziesiacidzionka ŭ ŠIZA, jak mianie znoŭ paviali na «sud» da načalnika kałonii.

Nu, nie adrazu zrazumieŭ kudy… Bo tam ža jak? Padychodzić dziažurny pa kalidory, laskaje «karmuškaj» i kryčyć u dzirku: «Na vychad!» Vychodziš, stanovišsia da ściany. Jak abłapajuć, kudyści viaduć. Moža i na rasstreł, chto ich viedaje.

Idzieš pa kalidory, ruki za śpinaju. U kałonii možna chadzić z rukami ŭniz, a tut — nie, tolki za śpinaju, jak u SIZA. Idzieš chutka, bo padstrojvaješsia pad maładoha achoŭnika. Pamiataju pafarbavanyja hustym bardo ścieny, z pravaha boku zakratavanyja vokny, praź ich lijecca śviatło z dvoryka. Šeraja bietonnaja padłoha, šeryja truby zamiest plintusaŭ. I lohka pachnie pacukami. Dziŭlusia hetamu pachu, bo nibyta ŭsio bliščyć armiejskaj čyścinioj. Ale nie pamylajusia. Praz tydzień, padčas druhoha siadzieńnia ŭ ŠIZA, zmahu pierakanacca, što pa izalatary načami biehajuć pacuki, a achoŭniki za imi haniajucca z pałkami.

Ale hetaje adkryćcio napieradzie, a pakul mianie viaduć u nieviadomaść, i mnie stanovicca ŭsio tryvožniej. Moža, viaduć u tuju «pietušatniu», pra jakuju kazaŭ načalnik? Panika ŭ mozhu. Što rabić?

Na taki vypadak byvały zek u mahiloŭskim śledčym izalatary tak instruktavaŭ nas, pieršachodaŭ. Kali zakinuli ŭ kamieru, pra jakuju padazraješ, što tam aryštanty ź nizkim statusam, ruki nikomu nie padavać, adrazu abviaścić, što ty mužyk, a nie «p….», a kali tyja nie paćvierdziać taho samaha adnosna siabie, hrukać u dźviery i patrabavać inšuju kamieru.

Razumieju, tut na ŭsio vola administracyi, što zachočuć, toje i zrobiać. U luboj kamiery moža čakać siurpryz.

Ale mianie viali nie ŭ «pietušatniu», a na čarhovuju kamisiju. Hetym razam kamisija na čale z pałkoŭnikam zasiadała nie ŭ štabie kałonii, a prosta ŭ budynku ŠIZA. Zachodžu ŭ mały kabiniet. Tam vakoł ścien nabiłasia moža čałaviek vosiem u formie. Ź ich za stałom siadzić adzin — toj samy čyrvanatvary, jaki na pieršaj kamisii pahražaŭ «pietušynaj chataj», a niadaŭna prychodziŭ u kamieru z pravierkaj. Razumieju, heta i byŭ načalnik kałonii!

Znoŭ rablu dakład, i hetym razam atrymlivajecca biez zapinki — nabłatykaŭsia. Načalnik uklučaje videazapis, i mnie začytvajuć składzienyja na mianie raparty. Adzin — za pył na palicy, druhi — za drenna prybrany sanvuzieł. Što praŭda, dajuć vykazacca ŭ svajo apraŭdańnie. Kažu, što pyłu nie było, heta łuchta, kamieru prybiraju kožny raz da blasku. I nakont sanvuzła nie pahadžajusia, ale mienš kateharyčna. Kažu, prybiraŭ jak maje być, ale praz asablivaści zdaroŭja, bo padprastyŭ, mušu časta chadzić pa-małomu, i pach moh źjavicca ŭžo paśla pryborki. Baču na tvarach aficeraŭ niedavierlivyja ŭchmyłki, ale načalnik z rašeńniem nie śpiašajecca. Padumaŭ-padumaŭ i abviaščaje: za sanvuzieł — pazbavić doŭhaterminovaha spatkańnia, za pył — vialikaj rečavaj pasyłki. Raśpišysia!

ŠIZA i karcar

«Štrafnoj izolator». Tak pa-rasiejsku rasšyfroŭvajecca abrevijatura ŠIZO. Apošnija 20 hadoŭ svajho žurnalisckaha žyćcia davodziłasia rehularna pisać pra ŠIZA, kali tudy traplali palityčnyja viaźni. Pry hetym słova «izalatar» staraŭsia nie ŭžyvać i zamianiaŭ jaho słovam «karcar». Čamu? Bo ŭ redakcyi ličyłasia, što roźnicy pamiž karcaram i ŠIZA niama, ci jana zusim niaznačnaja, a kastrubavataje słova «ŠIZA» šmat kamu niezrazumiełaje, tamu lepš užyvać «karcar».

Zbolšaha tak i jość, ale kali traplaješ u ŠIZA i paraŭnoŭvaješ umovy tam z umovami ŭ karcary, roźnica akazvajecca istotnaj. I ciapier škaduju, što stolki hadoŭ niechacia, choć u drobiazi, ale padmanvaŭ svaich čytačoŭ-słuchačoŭ. Ujaŭlaju palitviaźnia, jaki vychodzić na volu i čytaje pra siabie moj artykuł, dzie paznačana, kolki dzion jon pravieŭ u karcary. A nasamreč jon siadzieŭ u ŠIZA albo ŭ PKT, dzie ŭmovy ŭsio ž inakšyja. Soramna!

Pačniom z taho, što karcaraŭ u kałonii nie byvaje, jany isnujuć tolki ŭ śledčych izalatarach. A tam, nahadaju, utrymlivajuć čałavieka, jaki jašče nie asudžany albo čakaje apielacyi, to-bok aryštanta, adnosna jakoha prysud nie ŭstupiŭ u siłu, jon nie ličycca złačyncam, i tamu karajuć jaho krychu lahčej. A jak tolki prychodzić z suda list, što apielacyjny sud paćvierdziŭ prysud i ty abvieščany złačyncam, tady čakaj, što praź niekalki dzion pajedzieš pa etapie ŭ kałoniju. I voś tam užo za niejkaje parušeńnie mohuć dadatkova pakarać źmiaščeńniem u ŠIZA albo adpravić u PKT — «pamiaškańnie kamiernaha typu». Tudy na praciahły čas, navat na niekalki miesiacaŭ traplajuć tyja viaźni, chto raniej užo byŭ pakarany štrafnym izalataram, ale, pavodle administracyi, «nie staŭ na šlach vypraŭleńnia».

Dyk čym roźniacca ŭmovy ŭ karcary i ŭ štrafnym izalatary?

Pačnu pieraličvać. Moža, dla mianie było hałoŭnym — u ŠIZA na noč zusim nie vydajuć matraca i koŭdry, tam śpiš na hołych doškach, pad hałavu možaš pakłaści chiba što šlopki ci rułon tualetnaj papiery. Navat niama płastykavaj butelki z vadoj, jakoj možna było zamianić padušku ŭ viaźnicy na Akreścina.

Jašče ŭ ŠIZA nie vyvodziać na prahułki. Uvohule. Navat aryštantam, źmieščanym u PKT, dazvolenaja hadzinnaja prahułka, ale nie tym, kaho pakarali štrafnym izalataram. Toje samaje ź listami — ich nie prynosiać. Knihi, haziety taksama pad zabaronaj. Navat radyjo, jakoje ledź-ledź hraje niedzie ŭ kancy kalidora, u kamiery ŠIZA nie pracuje. Karaciej, poŭnaja izalacyja, jakuju niemahčyma nie paraŭnać z katavańniem. Čałaviek, jakoha na šmat dzion źmiaščajuć u ŠIZA, ryzykuje tym, što prosta moža zvarjacieć, nie kažučy ŭžo pra niepaźbiežnyja ŭdary pa zdaroŭi ad choładu, niedasypańnia, bytavych prablem.

Umovy pobytu ŭ ŠIZA i ŭ karcary śledčaha izalatara amal adnolkavyja. Takija ž zvyšspartanskija. Łožki nie stajać na padłozie, a pryčaplajucca ŭdzień da ściany, jak u ciahniku, i adkładajucca tolki na noč. Adzieńnie, u jakoje prymušajuć pieraapranucca viaźniaŭ, pakaranych karcaram ci ŠIZA, taksama faktyčna adnolkavaje: čornyja štany, kurtka biez kaŭniara, šlopancy na nahach. Tolki ŭzimku dazvalajuć padździavać pad kurtku majku z daŭhimi rukavami, a ŭ inšy čas tolki z karotkimi, navat u mižsiezońnie, kali na vulicy pa načach užo minus, ale batarei jašče chałodnyja. Vynikaje, što ŭsio robicca dziela taho, kab pakaranamu było ŭ kamiery maksimalna niaŭtulna i choładna.

Z asabistych rečaŭ aryštantu ŭ štrafnym izalatary i viaźniu ŭ karcary taksama dazvolena adno i toje ž: ručnik, kavałak myła, rułončyk tualetnaj papiery, zubnaja ščotka, zubnaja pasta. Ale ŭ ŠIZA mahiloŭskaj kałonii zubnuju pastu ŭ ciubiku pranosić nie dazvalajuć, tolki kali vyciśnieš krychu ŭ polietylenavy pakunačak. A stanka halicca nie dajuć ni ŭ jakim razie. «Paholišsia, jak vyjdzieš», — pačuŭ ja ŭ druhi dzień svajoj adsiedki ŭ ŠIZA.

Užo kazaŭ, što ŭ ŠIZA čytać nie dazvalajuć ničoha, choć mohuć prynieści na aznajamleńnie jakuju papieru z suda ci prakuratury. Pakažuć, daduć raśpisacca i zabiaruć. Viedaju, što takija ž abmiežavańni dziejničajuć i ŭ karcarach śledčych izalataraŭ. Na čas aznajamleńnia z sudovymi dakumientami mnie vydavali maje akulary, jakija trymali na admysłovaj paličcy ŭ kalidory. I toje — tolki z dazvołu lekara, i kab nie sa šklanymi linzami, a z płastykavymi.

Minimalnaje abstalavańnie kamier — taksama ahulnaje pamiž ŠIZA i karcaram: žaleznaja palička na niekalki jačejek, karotki stolik i vuzkaja łaŭka pry im. Voś i ŭsia mebla. Pryčym nožki stała i łaŭki abaviazkova prymacavanyja da padłohi. A łaŭka zavyšanaja, prydatnaja tolki dla ludziej vielmi vysokich. Kali ž čałaviek siaredniaha ci małoha rostu, a takich bolšaść, dyk im na takoj łaŭcy doŭha ŭsiedzieć niemahčyma. Miarkuju, tak robiać naŭmysna, kab pakaranyja ŠIZA i karcaram byli vymušanyja amal uvieś čas pravodzić na nahach.

Darečy, sieści ci lehčy na padłohu lepš nie sprabavać. Dziažurny pa kalidory rehularna hladzić u «vočka», i za hetaje parušeńnie pahražaje napisańniem raparta. Akramia taho, za viaźniem niaspynna sočyć videakamiera.

«Tut videazapisy zachoŭvajucca sama mieniej tydzień», — raskazaŭ mnie asudžany Marat, kali nam daviałosia apynucca ŭ adnoj kamiery padčas majho druhoha dziesiacidzionnaha terminu. Sukamiernik raniej užo siadzieŭ i ŭ ŠIZA, i ŭ PKT, mieŭ bahaty dośvied. Chłopiec kazaŭ, što videazapisy časta prahladaje načalnik kałonii, i kali ŭbačyć, što aryštant siadzić ci lažyć na padłozie, jašče kolki sutak takomu parušalniku režymu zabiaśpiečanyja.

Marat padzialiŭsia zekaŭskim sakretam. Akazvajecca, jość u kamiery zona, niedasiažnaja dla videa, jakoje ŭstalavanaje nad aknom. Heta vuzkaja pałoska padłohi ŭzdoŭž tarcavoj ściany kamiery, kala batarei. Voś tam, choć i ŭ niazručnaj pozie, možna choć niejki čas palažać. Ale ŭvieś čas treba prysłuchoŭvacca, kab nie prapuścić nabližeńnie pradolnaha. Niekatoryja kantralory mohuć padabracca da kamiery «na cyrłach», kab zasiekčy parušeńnie. Tady nie kryŭduj.

Čytajcie taksama:

Kolki palitviaźniaŭ pamierła ci źviało rachunki z žyćciom praź nievynosnyja ŭmovy za kratami

«Ubačyŭ zapuścieńnie. Ludziej amal niama, usio začyniena». Jakoj pabačyŭ Biełaruś palitviazień paśla vychadu z kałonii

Jak nie dać siabie złamać? Ivulin — pra hatovych i nie hatovych da zony, vinu pierad inšymi viaźniami i karmu łukašystaŭ

Клас
19
Панылы сорам
13
Ха-ха
10
Ого
19
Сумна
33
Абуральна
69